» Blog » Taki tam Luzkon
03-11-2012 23:57

Taki tam Luzkon

W działach: Konwenty, Gry Planszowe | Odsłony: 2

Taki tam Luzkon
Dzisiaj wsiadłem do nowoczesnego, eleganckiego autobusu, przesiadłem się na przystanku pomiędzy robotami drogowymi, a sporym węzłem komunikacyjnym i dotarłem na Rozbrat.

Nadmienić trzeba, że dzień obejmował również korzystanie z innych atrakcji, takich jak Metro czy nowoczesna linia tramwajowa, które to prawdopodobnie nie nie miały by dla warszawiaków takiego posmaku nowoczesności, gdyby nie to, że uczynni niemieccy dekownicy zamordowali śp.Stefana Starzyńskiego w Dachau.

W okolicy Rozbratu (konkretnie na przystanku Saska) miałem okazję obejrzeć sobie niecodzienne zjawisko. Otóż pewien Pan ustawił sobie niewielką, ażurową konstrukcję, osadzoną wyraźnie w stylistyce post-apokalipsy i steampunka jednocześnie i, pedałując lekko, coś przy niej robił.

W maszynie, z jej prostym minimalizmem, wydawało się (daję słowo) nie być nic zbędnego. Składała się ze wszystkiego-belek, strzępków materiału, taśm, kółka od dziecięcego roweru i mnóstwa innych gratów, które jednak, po połączeniu ze sobą, zyskały dostojną prostotę starorzymskiej bazyliki.

Sprzęt, pamiętający pewnie czasy, gdy Olimpiada w Warszawie nie była zabawną abstrakcją, a realną możliwością w skali kilku lat, okazał się być szlifierką. Na początku miałem wrażenie, że wspomniany człowiek robi sobie klucz, co było by, sami chyba przyznacie, wizją dość abstrakcyjną. Ale ów po prostu ostrzył cążki do paznokci. Takie co to może osiem złotych mogą kosztować.

Nic nie mówił. Inni też milczeli. Facet ostrzył. Niektórzy ludzie mieli książki w rękach, ale wraz z pozostałymi wgapiali się w człowieka niczym kobry w swego zaklinacza.

Cisza trwała, a ja nie odważyłem się jej przerwać, aż przyjechał mój autobus.

A szkoda. To mogło by być fajne opowiadanie, nieprawdaż dwudziestowieczna literaturo amerykańska?

Tak czy siak dotarłem na Rozbrat i zastałem w Paradox Cafe (wybaczcie mi, że nie będę używał akcentów) pięć osób, w tym zblazowaną i cyniczną, acz w ostatecznym rachunku pomocną obsługę o kontrowersyjnym guście muzycznym (chyba, że te koszulki to z darów były), która pokierowała mnie we właściwe miejsce.

Zastanawiacie się pewnie po co to piszę. Otóż swego czasu ktoś tu twierdził, że wrzucanie do notek nieinteresujących aspektów swojego życia-takich, jak choćby znanie innych ludzi czy ciekawe (dla nas) obserwacje o świecie, powinno zostać ukryte, bo go to razi w oczy.

Wolałem się upewnić, że do ciekawej części dotrze tylko elitarne grono ludzi cierpliwych i sympatycznych.

Gdy dotarłem do drugiego, odpowiedniego Paradoxu, zastałem tam trochę planszówek, nieco nieznanych mi ludzi i Macieja Szopę ze swoją grą. Rozegrałem dwie partie w ,,Orły i Rakiety" i powiem tak-nic się nie zmieniło, nadal gra jest super. Oba razy grałem ZBiR-em, raz poszło cienko i raz tak, że Boże Chroń Polskę gdyby ewentualna wojna tak szła.

Gra jest dobrze wydana, a ja wyszedłem z własnym egzemplarzem i nie żałuję. Podobno idzie dobrze, więc nic nie zapowiada klapy, szczególnie, że byli ludzie z ciekawymi propozycjami w kwestii dystrybucji i to na tyle liczni, by przeszkadzać w prowadzeniu płynnej partii. Ogólnie polecam-jest szybka, pełna zwrotów akcji, prosta do ogarnięcia i daje dużo satysfakcji.

Był też Mag_Mag, ale nie był zbyt rozmowny, a nie złożyło się z nim w nic zagrać.

Potem pojawiła się Szponer z Pierzastym (chyba nic w tym nicku nie pomieszałem) i zaczęli gadać o Infinity. Nomenklatura tego bitewniaka jest tak dziwna, że skapowałem się, że zmienili temat i gadają o alkoholu dopiero przy haśle ,,cytrynówka".

Ze znajomymi Szponer, nią samą i Pierzastym zagraliśmy w ,,P.I. Noir" (tak wiem, akcent, ale wybaczcie) będącym w dużym uproszczeniu skrzyżowaniem ,,Masterminda" i ,,Cluedo", znacznie lepszym od obu części składowych. I to wszystko w sosie czarnokryminałowym. Zasad raczej nie będę przybliżać-możecie sobie wyguglać, ale grę gorąco polecam-jest super.

Potem jeszcze dwie partie ,,Farmagedon" czyli coś pomiędzy ,,Zombiakami", ,,Munchkinem"(minus oszustwa i kretyńskie zasady służące nabijaniu kabzy) i grami Reinera Kniazi. Siejesz, nawozisz, wyłudzasz ubezpieczenia, zatruwasz cudze pola i jest z tego kupa zabawy.

Poza tym było trochę innych gier, zauważyłem kilka Kickstarterów.

Ogólnie Luzkon III oceniam na plus. Może nawet pojadę na Rzut Kostką w przyszłym tygodniu, bo takie małe konwenty mają bardzo sympatyczny klimat.

Komentarze


Szponer
   
Ocena:
+3
Łaaa, jestem elitarnym odbiorcą i dotrwałam do końca!

Nic nie chcę mówić, ale dla Ciebie nawet 'absynt' brzmiał, jak nazwa jakiejś figurki z Infinity. Poza tym, nie polecam 'P.I. Noir', bo przegrałam w tę grę :P
04-11-2012 00:32
Tyldodymomen
   
Ocena:
0
To kto tym razem bierze +100 za integrowanie towarzystkie polterowiczów?
04-11-2012 00:38
~ernest

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
aloha! możecie rzucić link do jakiegoś info na temat "P.I. Noir" bo nic nie moge wygooglac?
04-11-2012 11:57
Szary Kocur
   
Ocena:
+1

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.