» Blog » Twilight 2000
18-03-2012 22:00

Twilight 2000

W działach: Gry Komputerowe | Odsłony: 140

Twilight 2000
Dziś chciałbym porozmawiać o czymś niekontrowersyjnym.

Proszę mi powiedzieć, ilu z was słyszało o powstałym w 1984 roku settingu Twilight 2000? Sądzę, że raczej niewielu.

System ów powstał w momencie, gdy spodziewano się, że ostra polityka Ronalda Reagana doprowadzi do równie stanowczej odpowiedzi nowego, twardego przywódcy ZSRR i globalnej jatki. Co zdarzyło się naprawdę, wszyscy wiemy.

Świat gry to Europa Środkowa, główna arena domniemanej wojny, która zostawiła ją ziemią (napromieniowaną) a niebem (zasnutym pyłem). Twórcy chcieli by rozgrywka była realistyczna: to nie przerysowane i odrealnione społeczności z Neuroshimy czy dziwna mieszanka art deco i niesamowitych osiągnięć technologicznych rodem z Fallouta, lecz technika z lat osiemdziesiątych, raczkujące komputery osobiste, ówczesne uzbrojenie wojskowe, niewielkie społeczności zajmujące się obroną samych siebie przed bandytami i próbami jednoczenia, a raczej jednoczenia pod przywództwem innego miasta.

Gra kładzie wielki nacisk na przeszłość bohatera, który jest najczęściej wystarczająco stary, by być przedwojennym żołnierzem czy absolwentem jednego z ostatnich roczników wyższych uczelni, co będzie determinować jego podstawowe umiejętności. Praktycznie wszyscy uczestniczyli też w wojnie, więc poruszana jest tu tematyka wojskowych chcących zabezpieczyć sobie swoją kruchą codzienność. Coś a'la pierwsze rozdziały ,,Postmana", ze szczególnym uwzględnieniem wspomnień wojennych bohatera.

Ważne są również języki, którymi mówią postacie-nie znając żadnego gracze szybko przekonają się, że czeski jest dużo bardziej niezrozumiały niż sobie wyobrażali.

Jako ciekawostkę dorzucę nazwy kilku dodatków do systemu: ,,The Free City of Krakow", ,,Pirates of the Vistula," ,,Ruins of Warsaw," i ,,Black Madonna".

O ,,Twilight..." usłyszałem dzięki starej grze, osadzonej w tym uniwersum i zwącej się nie inaczej niż... ,,Twilight 2000".

Gra przypomina nieco produkty spod znaku ,,Jagged Alliance", a pierwszy rzut oka również stawia jej fabułę na półce ,,głębokie niczym kałuża". Tu głównym złym jest jednak nie wystawiający nas do wiatru przedstawiciel korporacji, a chcący przejąć władzę nad ruinami PRL były dowódca ZOMO, Baron Czarny (tak jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości kto tu jest zły). Na szczęście dowodzeni przez nas ludzie z Wolnego Miasta Krakowa kopią mu zad, przy okazji jednocząc kraj i wsadzając Gwiazdę Śmie...Ups, nie ta bajka. Ale prawie.

Grafika jest nie najgorsza, a jeśli odpalimy ją w małym okienku DOSboxa i weźmiemy pod uwagę to, że pochodzi z roku 1991, to może nawet bardzo się podobać.

Muzyka... Nie spodziewajcie się niesamowitych cudów po formacie MDI. Ale jak na to i tak jest nieźle, bo po dwóch minutach nie masz ochoty wyłączyć tych cholernych głośników.

Kreacja bohatera jest chyba najlepsza ze wszystkich jakie widziałem w grze komputerowej. Nie będę strzępić języka po próżnicy. Cały proces można zobaczyć tu:

http://www.youtube.com/watch?v=_53e25MtVIA

Ważne w tym procesie jest, że nigdy nie wiesz ile zdołasz zrobić przed wybuchem wojny, zaskakującym cię w losowym momencie. Nie wiem czy ten pomysł ma swoje odwzorowanie w oryginalnej grze, ale na pewno jest to ciekawe rozwiązanie.

Sam mechanizm rozgrywki jest dość ciężki do ogarnięcia, ze względu na jej wysokie skomplikowanie. Kiedy pierwszy raz spotkałem się z grą, po ściągnięciu jej z jakiegoś serwisu abadonware, odłożyłem ją właśnie ze względu na to, że brak instrukcji uniemożliwiał szybkie jej rozpracowanie.

Dowodzimy oddziałem dwudziestu wykwalifikowanych specjalistów i trzymamy początkowo pod kontrolą najbliższe okolice wspomnianego Wolnego Miasta Krakowa. Będziemy zmuszeni przejmować kolejne osady drogą negocjacji i działań zbrojnych oraz rozwiązywać problemy z zaopatrzeniem ich w odpowiednie produkty. Nie można jednak całkowicie oddać się jednej z tych spraw, bo albo staniemy się bezbronni wobec Barona albo nasi podkomendni wyginą z głodu i chorób, co w oczywisty sposób prowadzi do poprzedniej części zdania.

W grze mamy do czynienia z rzutem izometrycznym dla postaci poruszających się pieszo i sterowaniem pojazdami z perspektywy pierwszej osoby. Czyni to grę również uproszczonym symulatorem czołgu. Tryb ten do dziś daje dużo frajdy.

Mimo, że misje w grze są ustawione w równym stopniu co mecz trzeciej ligi, gracz może poruszać się po postnuklearnej Polsce z pełną swobodą, od czasu do czasu wdając się w walki (tu pokazuje się niezgorszy system walki turowej, co dziś może lekko trącić myszką, bo tury wymarły na skutek oczekiwań graczy). Nie sądzę by jednak wielu się na to zdecydowało. Misji jest sto. Spokojnie zdąży się znudzić.

Dziś gra otrzymała drugą szansę dzięki temu, że trafiła na płytę CD-Action z grudnia '97, którą za symboliczną złotówkę nabyłem na warszawskim Wolumenie. Nawet jeśli znów się od niej odbiję, to zostaje mi jeszcze Betrayal at Krondor z tej samej płyty.

Komentarze


38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie bardzo rozumiem - do połowy piszesz o RPGu a potem o komputerówce?

RPG był dość głupawy, grałem kilka razy, i zwykle kończyło się na zabiciu drużyny przez snajperów, choć pewnie w PL ma sporo fanów ze względu na rodzime klimaty. O komputerówce nie słyszałem, popatrzę.
18-03-2012 22:10
Szary Kocur
   
Ocena:
0
,,Nie bardzo rozumiem - do połowy piszesz o RPGu a potem o komputerówce?"

Tak. Trafiłeś w samo sedno, nic tu więcej nie mam do ukrycia.

A i co do zabicia drużyny przez snajperów: to może taka fanaberia MG? Bo doskonale wpisuje się to w stereotyp Mistrza, który traktuje relację z graczami jako konflikt, który może przeżyć jedna strona. Czy też mówisz o oficjalnych scenariuszach? Te do ZC również mają dość ,,specyficzne" podejście do kwestii przeżywalności graczy- dwa nieudane testy czy po prostu brak nieuleczalnej paranoi potrafią zabić w nich wszystkich badaczy.
18-03-2012 22:20
Gerard Heime
   
Ocena:
+1
W Twilghta 2000 grało się fajnie i klimatycznie, chociaż wizja alternatywnej rzeczywistości była mocno nierealistyczna, a mechanika kulała pod kilkoma względami. Nie ukrywam, że granie amerykańskimi żołnierzami w trakcie ofensywy w Polsce było urokliwe.

Jest jeszcze Twilight 2013, ale do niego nie zaglądałem, natomiast jako gra sprawiał wrażenie równie niedopracowanego jak oryginał.
18-03-2012 22:26
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Jest jeszcze Traveller, który opiera się na timelinie zapoczątkowanym przez Twilighty :)
18-03-2012 22:28
Szary Kocur
   
Ocena:
0
Chwila, AD 2300 i Traveller to jedno i to samo?

Swoją drogą, chyba można uznać za legalne ,,obejrzenie" sobie podręcznika w internecie, bo wydawca wyleciał z biznesu.
18-03-2012 22:47
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Traveller jest wciaż wydawany, a przynajmniej w sprzedaży.
18-03-2012 22:51
Bielow
   
Ocena:
+2
"Swoją drogą, chyba można uznać za legalne ,,obejrzenie" sobie podręcznika w internecie, bo wydawca wyleciał z biznesu."

Słusznie. Maluchów tzn fiatów 126p już nie produkują u nas w kraju więc sobie od środka jakiś od sąsiada obejrzę w wolnej chwili. Może się nawet kawałek przejadę!

18-03-2012 22:53
Seji
   
Ocena:
+2
"Swoją drogą, chyba można uznać za legalne ,,obejrzenie" sobie podręcznika w internecie, bo wydawca wyleciał z biznesu."

http://farfuture.net/ - Marc Miller wciaz nie wylecial, nadal wydaje. Polecam zestawy CD z kompletem podrecznikow do TW2K, 2300AD itd.
18-03-2012 22:54
Drachu
   
Ocena:
0
Czekaj, mam gdzieś u rodziców w domu płytkę z Krondorem z CDA, więc za jakieś 2 tygi obaczja grę.

A Twilight 2000 RPG wspominam dość ciepło.
18-03-2012 22:55
Szary Kocur
   
Ocena:
0
Masz rację (choć to nieadekwatny przykład). Szczególnie, że cena to około dwadzieścia dolarów za używane wydanie rozszerzone.

I rzeczywiście, to jest dalej w sprzedaży. Mój błąd, nigdy nie wierzcie Wikipedii.
18-03-2012 22:55
Ramirez Kel Ruth
   
Ocena:
+1
@ Szary Kocur - TwiliGHT 2000 a nie TwiliGTH.
19-03-2012 09:42
Szary Kocur
   
Ocena:
0
Mea culpa. Poprawione.

Swoją drogą (celem dalszego tłumaczenia się z kontrowersyjnej wypowiedzi) zmyliło mnie to zdanie: ,,In December 2010, 93 Games Studio announced it was going out of business. The future of the Twilight 2000 brand is unclear."

Swoją drogą, miałem kiedyś pomysł by odszukać przez internet autorów kolejnych części ,,Wewnętrznego Wroga" i polskiego tłumacza, wysłać im po dwa złote w przeliczeniu na funty czy dolary (i tak więcej niż może wynosić honorarium z egzemplarza książki kosztującej oryginalnie 22 złote w sklepie), ale później zorientowałem się, że tym wszystkim wydają się zajmować drivethrurpg.com czy nobleknight.com. Dziwne, że o tym nie pomyślałem.
19-03-2012 14:29
Seji
   
Ocena:
0
Licencja wrocila do jej wlasciciela - prawdopodobnie do Marca Millera.
19-03-2012 14:44
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0
W Twilighta papierowego grałem, nie wspominam za dobrze tych sesji, ale to kwestia prowadzącego, a nie systemu.
19-03-2012 18:56
Szary Kocur
   
Ocena:
0
Mechanika nie wygląda tak źle (szczególnie dobrze też zresztą nie). Instrukcja wydaje się być oparta na oryginalnym produkcie i składać się z jego fragmentów. Posiedziałbym nad tym kilka dni, możę tydzień i domyśliłbym się w jaki sposób to ,,chodzi". Ale jako, że leniwy ze mnie drań, to chyba kiedyś szaronę się na któryś z tych CD.

Ale wizja PRL-owskich ,,trepów" z ich falą, rozsypującym się ekwipunkiem i olewczym stosunkiem do wszystkiego, popchniętych w ramiona apokalipsy-bezcenna!
19-03-2012 20:28
Seji
   
Ocena:
+1
Akurat Polska sobie calkiem niezle radzila - przynajmniej w w drugiej edycji TW2K (pierwszej nie pamietam za dobrze), tam konflikt wybucha juz po upadku Muru Berlinskiego (wydali w 1990, v2.2 w 1993). W TW2K v2.2 jest zabawny spor wewnatrz NATO, co konczy sie AFAIR chwilowym pobytem wojsk polskich w Berlinie.

Tu masz nieco wiecej info plus liste podow na CD http://my.opera.com/Seji/blog/karn awal-blogowy-2-wygrzebancy
19-03-2012 20:40
Szary Kocur
   
Ocena:
0
Seji: Zachęciłeś mnie. Chyba machnę się na tę stówę za to CD przy jakiejś okazji.

Jak dalece ,,amerykanocentryczna" jest ta gra?

,,pobytem wojsk polskich w Berlinie"

Cóż, to wcale nie takie niemożliwe. Pamiętajmy, że NRD też miało komunistyczną (ergo nieskuteczną, przestarzałą i nieprofesjonalną) armię, a więc przy odpowiednim wykorzystaniu elementu zaskoczenia moglibyśmy wytrzymać nawet do przybycia oddziałów RFN.

U jednego z moich krewnych musieli wyprowadzać ,,gazika" za bramę jednostki by potwierdzić jego sprawność, więc odkręcali koła i wystawiali je przed bramę, bo nawet wypchniecie rozpadającego się pojazdu z garażu przekraczało możliwości pułku.

I najlepszy przykład: Mój ojciec miał do dyspozycji kawałek blachy, przyrządy kreślarskie z tegoż materiału, ołówek na sznurku i uszkodzony sprzęt optyczny. Za pomocą tego najlepsi byli w stanie ocenić przybliżony kąt ustawienia działa w ciągu kilku minut.
Żołnierz zachodni (chyba brytyjski) miał bodajże lornetkę z dalmierzem i mały kalkulator artyleryjski, w który wpisywał pozycję działa i celu, by otrzymać gotowy kąt nachylenia. Potrzebował na to od kilkunastu sekund do pół minuty.

Już kiedyś Austriacy myśleli, że większa szybkostrzelność karabinów równa się tylko większemu zużyciu amunicji. Nie muszę mówić o ogromnych rozmiarach ich późniejszej klęski.

EDIT:Swoją drogą, czy przy tworzeniu bohatera w ,,papierowej" wersji gra również zaskakuje nas w losowym momencie?
20-03-2012 19:05
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+2
Swoją drogą, czy przy tworzeniu bohatera w ,,papierowej" wersji gra również zaskakuje nas w losowym momencie?

O ile pamiętam - tak, chociaż tylko do pewnego stopnia. Tworzenie postaci przebiegało w czteroletnich etapach, i na koniec każdego rzucało się kostką (k10, takie przede wszystkim wykorzystywała mechanika pierwszej edycji). Jeśli wynik był niższy niż liczba etapów, jakie przeżyła postać, wybuchała wojna. Ale moja skleroza mogła coś pokręcić.
20-03-2012 19:17
Szary Kocur
   
Ocena:
0
Niższy lub równy. Wszystko się zgadza.
20-03-2012 22:33
Seji
   
Ocena:
+2
@Szary kocur

"Jak dalece ,,amerykanocentryczna" jest ta gra?"

v1 i v2/2.2 bardzo. I bardzo nastawione na gre zolnierzami. TW2013 nieco od tego odchodzi - wiecej karier cywilnych i inna geneza globalnego konfliktu. Ale wciaz to gra pisana przez Amerykanow glownie dla Amerykanow (no i jest pare kwiatkow z cyklu "jak USA widzi reszte swiata" ;))

Tak, wojna wybucha w losowym momencie - to jeden z fajniejszych elementow tworzenia postaci, dostaje sie wtedy jeden cykl kariery w kamaszach i mamy rok 2000 (przynajmniej nie mozna zginac, tworzac postac, jak w Travellerze ;)).
20-03-2012 23:34

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.